Bottega Verde

30.6.15 PMC 5 Comments


Dotarły do mnie toskańskie kosmetyki spod Sieny czyli od Bottegi Verde.Również tym razem zamówienie nie było wielkie, ale znalazły się w nim ciekawe "skarby" ...

Sono arrivati dei prodotti toscani - da Siena, cioe' da Bottega Verde. Anche questa volta l'ordine e'stato piccolo, ma dentro ci sono dei veri "tesori" ...

Woda toaletowa "Kwitnące Wzgórze" ...
Giardini toscani eau de toilette - Podere fiorito ...


Miałam już jeden zapach z linii "Ogrody Toskańskie", ale spodobał się mojej mamie, dlatego dostała go ode mnie w prezencie. Nabyłam więc wodę dla siebie z tej samej serii, tym razem o kwietnym zapachu z nutami kwiatu lotosu, zielonej trawy brzoskwini i piżma ...

Avevo gia' un porfumo della linea "Giardini Toscani", ma e'piaciuto alla mia mamma, cosi gliel'ho regalato. Adesso per me ne ho preso un altro, questa volta fiorito con delle note di fiore di loto, verde di foglia, pesca e muschio.

Szminka z olejkiem z Avocado i ekstraktem z aloesu, odcień "Malina"
oraz lakier o zapachu i odcieniu maliny ...
Rossetto luce con olio di Avocado ed estratto di Aloe - Lampone e
smalto colorato al profumo di Lampone ...


Szminka jest leciutka, nawilża usta i nie rozmazuje się. Lakier po wyschnięciu pachnie malinami ...
Il rossetto e'leggerissimo, idrata le labbra e si mantiene a lungo. Lo smalto appena asciutto profuma di lampone ...

W promocji dostałam zestaw pędzelków do makijażu w eleganckim etui ...
Nell'offerta speciale ho ricevuto un kit di pennelli per il make-up ...


 mydełka "Aleja pąków", "Ścieżka kwiatów", Kwitnące Wzgórza" ...
saponette "Giardini Toscani" ...


 oraz torbę nad morze lub na basen w zestawie z kosmetyczką ...
e la borsa per il mare o piscina con abbinato un beauty ...


 Świeżego i pachnącego tygodnia życzę Wam ...
Vi auguro una settimana fresca e profumata ...


 :)

5 comments commenti:

Patrick Dempsey w Vanity Fair

28.6.15 PMC 6 Comments


Kupiłam dobre włoskie wino oraz Vanity Fair z Patrickiem Dempseyem na okładce i od razu znalazłam analogię do obydwu zakupów: z mężczyznami jest jak z winem ...Od kiedy skończyłam 25 lat zauważyłam że kolegować mogę się ze wszystkimi mężczyznami, tworzyć związki z tymi najmniej po czterdziestce. Mam i miałam od zawsze bardzo dobry kontakt z ojcem, który jest moim najlepszym przyjacielem więc nie sądze aby moje zamiłowanie do starszych partnerów było wynikiem poszukiwania w partnerach "opiekuna-ojca". Dojrzali mężczyźni mają większe doświadczenie, wiedzą czym jest miłość, potrafią dawać i kochać bezwarunkowo, czego nie mogę powiedzieć o moich równieśnikach. Choć, być moze po prostu trafiałam na nieodpowiednich chłopaków.

Ho comprato un buon vino rosso italiano e l'ultimo numero di Vanity Fair con Patrick Dempsey sulla copertina e subito ho trovato un'analogia fra questi due acquisti: con gli uomini e come con il vino ...
Da quando ho finito 25 anni ho notato che posso fare amicizia con uomini di tutte le eta', ma creare relazioni solo con quelli dopo i quarant'anni. Ho e avevo sempre un buon contatto con mio padre, che e' il mio miglior amico e non penso che la mia preferenza per i partner piu' grandi sia la ricerca negli uomini con i quali vivo del genitore mancato.Gli uomini maturi hanno una esperienza piu' grande, sanno cosa e' l'amore, sanno dare e amare senza condizioni, cosa che non posso dire a proposito dei miei coetanei maschi. O forse ho incontrato ragazzi non adatti a me.



Aktor Patrick Dempsey ma pięćdziesiąt lat i oprócz bycia fajnym facetem jest przystojnym mężczyzną. Przystojnym do tego stopnia, że Donatella Versace poprosiła go aby był twarzą jej najnowszej męskiej kolekcji. W ostatnim Vanity Fair Italia oprócz zdjęć aktora jest krótki artykuł o nim samym.

Patrick Dempsey ha cinquant'anni e non e' solo un uomo in gamba ma anche un bell'uomo. Bello fino a questo punto che Dontalla Versace gli ha chiesto di fare il testimonial per la sua collezione di moda maschile. Nell' ultimo numero di Vanity Fair a parte tante foto dell' attore c'e anche un articolo su di lui.



Rzadko oglądam seriale. Jedynym sitcomem, który śledziłam od początku do końca były "Gotowe na wszystko. Tym razem ku mojemu zdzwieniu wciągnęłam się w "Grey's Anatomy" w polskim tłumaczeniu w "Chirurgów". Serial stał się religią dla ludzi z całego świata i ma wyznawców w każdym wieku. Sondha Rhimes napisała świenty scenariusz i serial, mimo że jest właśnie serialem ma swoją głębię i ogląda się go jak film. Akcja toczy się w szpitalu w USA na jego wielu oddziałach, przede wszystkim opowiada losy trójki głownym bohaterów: neurochirurga Dereka Shepherda, jego żony Meredith Grey oraz Cristiny Yang. Wartka akcja, inteligennte dialogi oraz ich dwuznaczność to mocne strony serialu. Mi pdoba się również dlatego, że jest o prawdziwych, inteligentnych kobietach po medycynie, które całe życie się dokształcają, zdają egzaminy i są ambitne. Wolę modę na "fajnych kujonów", niż na ładne ale puste lalki.
"Grey's Anatomy" to serial, który uratował życie pewnej Amerykanki, która po zobaczeniu odcinka o nowotworach, widząc u siebie podpobne syndromy postanowiła się zbadać i dzięki temu szybko wykryła u siebie nowotwór, który zdołała wyleczyć.

Raramente riesco a convolgermi nelle sitcom. L'unico che guardavo dall'inizio alla fine era "Desperate Houswives". Con  mio stupore mi sono apassionata anche a "Grey's Anatomy". Questa sitcom e' una specie di religione per la gente in tutto il mondo e ha suoi fedeli di ogni eta'. Shonda Rhimes ha scritto un buonissimo scenario e anche se la sitcom e' proprio solo una sitcom ha la sua profondita' e si riesce a guardarla come un film vero.L'azione si svolge nell'ospedale americano in tanti reparti.Principalmente racconta la storia di vita di tre protagonisti neurochirurghi:Derek Shepherd, sua moglie Meredith Grey e Cristiny Yang. L'azione veloce, i dialoghi intelligenti con doppio sfondo sono la parte forte della sitcom. A me piace anche perche' promuove le donne vere, donne intelligenti e colte a cui piace studiare e migliorare per tutta la vita. Preferisco la moda per i "secchioni in gamba", che belle ma vuote bambole. "Grey's Anatomy" e' una sitcom che ha salvato la vita di una Americana. Dopo aver visto l'episodio che parlava dei tumori, vedendo che ha sintomi simili a quelli che racconta il film e' andata in ospedale per fare degli esami. Subito ha scoperto che aveva un tumore ed e' riuscita a curarlo. 




Wracając do Dempseya, w rozmowie opowiada o swoiej pasji jakim są szybkie samochody, o pasji do Nascar (byłam na tójwymiarowym filmie dokumetnalnym o Nascar, robi wrażenie), o tym że miał być narciarzem oraz o tym, że odchodzi z serialu. To bardzo smutne, ale neurochirurg Derek zginie w wypadku samochodowym. Ale nie dlatego, że aktor postanowił sam odejść. Na planie zakochał się w koleżance z planu, a autorka serialu, kótra jest prywatnie przyjaciółką żony Dempseya, gdy się o tym dowiedziała uśmierciła bohatera, którego grał Dempsey. Mimo to, jestem pewna, że aktor zajedzie jeszcze daleko ... mimo wszystko ...  

Tornando a Dempsey, nella conversazione racconta della sua passione per le macchine, l'amore per la Nascar (ho visto un film 3D di Nascar,fa impressione), e che se non fosse attore sarebbe uno sciatore. Ha raccontato anche che lascia "Grey'sAnatomy. E' un fatto molto triste ma Derek morira' in un incidente stradale. Ma non perche' Dempsey ha deciso di andarsene. Si e'innamorato dell'amica sul set, e l'autrice della sitcom che nella vita privata e' un'amica della moglie di Dempsey, ha deciso di uccidere il protagonista. Nonostante questo penso che Dempsey andra' avanti ... nonostante tutto ...


 Miłego wieczoru ...
Buona serata ...


:)

6 comments commenti:

Marek Grechuta

24.6.15 PMC 1 Comments


Od czasu do czasu organizuję sobie polskie dni. Jem wtedy zupę pomidorową, czytam polskie książki i słucham Marka Grechuty. Moim zdaniem piosenkarz-poeta jest polskim dobrem narodowym po Chopinie i Koperniku. Jego charyzmatyczne występy i ważne, mądre i piękne teksty piosenek tworzą z Grechuty swego rodzaju Jima Morrisona. Ale Marek Grechuta w przeciwieństwie do Morrisona tylko (aż) stał na scenie w ciemnym fraku i siebie publiczności spokojnie i elegancko opowiadał. Gdy teoretycznie jestem sama,tak naprawdę nigdy nie jestem. Pamiętam, że ostatnią polską piosenką, jaką usłyszałam w radio przed przekroczeniem granicy był utwór Grechuty. Potem radio zaczęło niemiłosiernie trzeszczeć, a potem zanikł sygnał. Polska bardzo pięknie mnie pożegnała.


Z Polski dotarła do mnie książka "Marek Grechuta we wspomnieniach żony Danuty", to ciepła rozmowa z żoną artysty o piosenkarzu, ich związku, o czasach w jakich żył i śpiewał Grechuta. Jak sama przyznaje, być może Marek nie byłby zadowolony z tej książki, bo uznałby za niestosowne opowiadanie o jego słabościach, jednak Danuta Grechuta uważa, że słabości których się wstydził dodawały mu uroku osobistego, dzięki temu stawał się normalnym człowiekiem, a nie- lewitującą gwiazdą. I taka jest ta książka o Marku Grechucie człowieku z krwi i kości, nie popularnym pieśniarzu. Poznajemy początki Jego kariery, pierwsze wielkie koncerty widziane oczami ukochanej kobiety. Bo nie jest łatwo mieszkać i żyć z artystą. Problemy i obowiązki codzienności pozostawały na Pani Grechucie, w czasach dla Polski trudnych. Gdy chodziła do sklepu wędliniarskiego w latach osiemdziesiątych, żeby kupić dla swojego Marusia ulubioną wędlinę do bułki na śniadanie widząc, że niczego w sklepie nie ma słyszała "Kości są". Zadawała więc pytanie: "Czy ja jestem, psem proszę Pani?"



Opowiada o Marku, jako trzynastoletnim chłopcu, którego rodzice rozwiedli się. O Jego trudnych relacjach z ojcem, który nigdy nie był zadowolony że syn śpiewa, a nawet zażądał aby przestał występować. Marek Grechuta uwielbiał jabłka, nie chodził na wywiadówki do syna, nie interesowały go opinie krytyków na Jego temat,a jeśli już je czytał to "miał ubaw". Był uwielbiany przez kobiety, ale autografy rozdawał mając małżonkę przy swoim boku. Często myloną ją z "piękną wiolonczelistką" i proszono o autograf, który posłusznie składała podpisując się "Anna Wójtowicz, wiolonczelistka". I wszyscy byli szczęśliwi. 



Marek Grechuta ma syna Łukasza. W książce znajdziemy również historię zaginięcia ich syna, który pewnego zimowego dnia stwierdził, ze pragnie zwiedzić Europę, bo ma dość "życia na wczasach" i wyszedł z domu. Na rok. Dla każdego rodzica byłby to szok, był również "krzyżem " dla Marka Grechuty, który syna szukał również poprzez telewizję, starając się ogarnąć medialny szum wokół całego zdarzenia. Był jednak przekonany, że przyjdzie dzień, w którym Łukasz po prostu zadzwoni do domu, że wraca. Tak się stało. Telefon odebrała Danuta Grechuta, szybko dała znać mężowi, że "Zadzwonił Łukasz", na to tatuś: "Nareszcie. A skąd?". Odpowiedziała: "Z Rzymu", co spowodowało komentarz: "Należało się tego spodziewać". Po czym odwrócił się i spokojnie zasnął.


Mogłabym przytaczać wiele anegdot, historii i przygód z życia Marka Grechuty. Tutaj na ziemi toskańskiej, znają go wszyscy mieszkańcy mojej kamienicy, bo często gdy słucham Grechutę robię to na cały głos. I wiecie co? Pomimo, że nikt nie rozumie tutaj polskich słów, muzyka Marka Grechuty, wprawia w ruch nogę osiemdziesięcioletniej Marii (urodzonej w Rzymie), która wsłuchuje się w melodię piosenek i wybija rytm stopą, mając przy tym bardzo zadowoloną minę.



 Gdy wracam w nocy lub wieczorem do domu, w towarzystwie włoskich przyjaciół i słyszę: Ale ciemno! Odpowiadam im po polsku "Nie ma się czego bać, to tylko księżyc idzie srebrne chusty prać" ... 
Patrzą się na mnie zdziwieni. A ja znowu nie jestem sama. Jest noc, Marek Grechuta i ja. 



:)

1 comments commenti:

Vogue

23.6.15 PMC 2 Comments


Ostatni numer Vogue Italia to moda,uroda i styl życia młodych wyemancypowanych Azjatek ...
Mogłyśmy wybierać spośród czterech okładek zaprojektowanych przez największe domy mody:Celine,  Marc Jacobs, Saint Laurent oraz Tod's. Ja trafiłam na rozkładającą się okładkę od Sain Laurent ...

L'ultimo numero di Vogue Italia parla della moda, bellezza e stile di vita delle giovani ed emancipate ragazze dell'Asia ... Potevamo scegliere fra quattro copertine ispirate alle piu'grandi case di moda: Celine,  Marc Jacobs, Saint Laurent e Tod's. Io ho la copertina di Saint Laurent ...






Choć dziewczynom z okładek i sesji daleko do tradycyjnych gejsz, są równie urokliwe i kolorowe ... 
Anche se le ragazze della copertina hanno poco in comune con le geyshe tradizionali sono ugualmente adorabili e colorate ...














Słowa wypowiedziane z uśmiechem są jak zaklęcia, działają niczym gejsze -  artystki chwili...
Le parole dette con il sorriso sono come magia, funzionano come le geyshe: le artiste del momento ...




I could escape this feeling, with my China Girl
I feel a wreck without my, little China Girl
I hear her heart beating, loud as thunder
Saw they stars crashing
I'm a mess without my, little China Girl
Wake up mornings where's my, little China Girl
I hear hearts beating, loud as thunder
Saw they stars crashing down ...

David Bowie , China Girl

2 comments commenti:

Sylvia Plath w NY

22.6.15 PMC 10 Comments


Ja i Sylvia Plath: niezmienna i nieskończona miłość. I tak od ponad 15 lat. Znam Jej wszystkie wiersze, opowiadania i oczywiście "Szklany Klosz". Znam jej życiorys, mężczyzn Jej życia, śledziłam losy Jej dzieci Friedy i Nicolasa. Dzięki nagraniom w internecie znam Jej głos (kiedyś czytała swoje wiersze na głoś w jednej ze stacji radiowych). Marzę by zwiedzić Uniwersytet Cambridge, gdzie studiowała. Znam historię Jej burzliwej miłości i małżeństwa z Tedem Hughes. Znam nawet losy Assi Wevill, kobiety dla której mąż porzucił Sylvię.Znam jej ulubione kosmetyki, książki i jej tytuł pracy magisterskiej o poezji Yeatsa. Apropos prac magisterskich: moim marzeniem było napisanie pracy właśnie o Plath, ale studiując filologię polską mogłam zająć się rodzimą poetką i tak wybrałam Marię Pawlikowską Jasnorzewską.Widziałam film o Plath "Sylvia" z Gwen Paltrow o 8 rano jako jedyna na sali i pierwsza w kinie, w piątkowy poranek na premierze (nie oglądajcie tego filmu nie jest wart uwagi). Twórczość Plath miała bardzo duży wpływ na sposób pisania i myślenia w mojej poezji. 



  Napisałam kiedyś o Sylvii artykuł, jeśli chcecie go poczytać znajdziecie go tutaj



A czy Wy znacie Sylvię Plath? To jedna z najwybitniejszych poetek amerykańskich, także pisarka i eseistka zaliczana dogrona poetów wyklętych. Znana m.inn. dzięki na poły autobiograficznej powieści "Szklany Klosz". Sylvia chorowała na depresję i stany maniakalne i kilkakrotnie przebywała w szpitalach psychiatrycznych, najczęściej w związku z próbami samobójczymi. 11 lutego 19563 roku otworzyła okno w pokoju swoich dzieci, uszczelniła drzwi ręcznikiem i zamknęła się w kuchni. Otworzyła piekarnik, włączyła gaz, uklękła i położyła głowę na wieku pieca. Rano, gdy ją znaleziono, na jej biurku leżał przygotowany do druku tom wierszy.

Tomy jej poezji zostały wydane pośmiertnie. Bardzo ceniony jest Ariel z 1965 oraz Poezje zebrane z 1981, za który otrzymała poetycką Nagrodę Pulitzera w 1982.W roku, w którym urodziłam się ja: wielka fanka twórczości i samej Plath.


 O Sylvii pisało się tylko poważne książki przedstawiając ją jako niezrównoważoną, smutną,
poważną i trudną poetkę. Na szczęście powstała książka "Sylvia Plath w Nowym Jorku, lato 1953" autorstwa Elisabeth Winder (też poetki:)

Sylvia Plath lubiła jedzenie, piwo, seks i fatałaszki - wbrew temu co się sądzi była kobietą z krwi i kości.


Ta książka jest próbą odczarowania zbanalizowanego wizerunku Plath jako dręczonej przez demony artystki. To opowieść o pełnej energii młodej kobiecie w progu dorosłego życia. O artystce, którą pociągała zarówno jasna, jak i ciemna strona, która miała nienasycony apetyt na nowe doświadczenia i zdobywanie wiedzy i która nie obawiała się tego, co może jej przynieść los. O tym, jak Nowy Jork poraził ja swoim morderczym pięknem. O wrażliwej i wesołej osobie, która kochała i zakupy i czytanie książek. Ta Sylvia ma blond włosy, ciemną opaleniznę, jedną walizkę, kilku ukochanych, dwie czarne sukienki i bilet do Nowego Jorku.



Sylvia Plath popełniła samobójstwo , zatruwając się gazem. Miała trzydzieści lat, na zawsze więc pozostanie trzydziestolatką, która upinała długi warkocz dookoła głowy niczym brązową koronę. Jej cera zrobiła się bledsza z powodu bezsenności i angielskiej pogody - panowała wtedy zima stulecia. Było najzimniej od czasu, gdy za króla Jerzego zamarzła Tamiza. To jednak jest opowieść o czym innym, o innej Sylvii. Nie o mroźnym lutym 1963roku, lecz o czymś co wydarzyło się dziesięć lat wcześniej, podczas rekordowych upałów pewnego tropikalnego lata. Przed mokrymi ręcznikami i becikami. Przed dziećmi i książkami. Przed Londynem, przed Devon i smutnym brązowym warkoczem. Przed kubkami mleka, chlebem z masłem i taśmą izolacyjną. Przed tlenkiem węgla i domową czarną magią piekarnika. Zanim stała się ikoną, zanim została Lady Łazarz, była po prostu studentką colleggu z Nowej Anglii odbywającą staż na Manhattanie.



Absolutnie warto przeczytać tą książkę, nawet jeśli jeszcze nie znacie Plath. To lekka powieść, napisania krótkimi rozdziałami, opatrzona fotografiami, cytatami i wspomnieniami o Sylvii, jej koleżankach, modzie i czasach w których była szczęśliwa.
Czego dowiedziałam się o Plath z tej książki?:)
  • uwielbiała jeść, tak jak uwielbiała inne rzeczy: kaszmir, kawę, kawior, piwo-wszystko
  • uwielbiała kolory, a w swoim dzienniku opisywała żółcienie zupy kukurydzianej, sałatkę z tuńczyka z majonezem, olśniewający odcień żółtka, niebieskozielony refleks w otwartej ostrydze.
  • pełne usta malowała szminką Revlona  odcieniu "Wiśnie na Śniegu", uwielbiała czerwone dodatki: kupowała czerwone torebki, sweterki i szminki
  • pisząc odręcznie nigdy nie łączyła liter
  • potrafiła przyrządzić tylko jedną rzecz- tort czekoladowy.Z proszku.
  • chciała wyjść za prawnika i mieszkać na Manhattanie
  • kiedyś przygarnęła bezpańskiego kota i nazwała go Niżyński ze względu na grację, z jaką się poruszał
  • raz kupiła płaszcz przeciwdeszczowy z powodu różowej podszewki: "bo nie miałam dotąd nic różowego"
  • chciała by jej dzieci zostały poczęte w ocenie, uwielbiała pływać oraz życie nad morzem
  • kiedyś przyśnił jej się koszmar, w którym goniły ją wielka pianka marshmallow i hot dog.
  • zilustrowała to na marginesie dziennika przy odpowiedniej dacie
  • lubiła Louisa Armstronga, który śpiewał "głosem chropowatym od smutku"
  • plaster miodu uznawała jako największy rarytas (ojciec Plath był pszczelarzem)
  • uwielbiała Saint-Exupery'ego i "Małego Księcia"
  • lubiła letnie prace na wsi. Najciekawsze plotki i sekrety wyjawiane były podczas zbierania truskawek czy fasoli
  • po śmierci chciała odrodzić się jako mewa
  • miała zbyt żywiołowy śmiech i ciągle uśmiechniętą twarz




Wiecie co myślę? Myślę, że gdyby Sylvia Plath żyła w 2015 roku, miałaby bloga. Ale nie z
tekstami swoich wierszy lub opowiadań. Bloga o kosmetykach, modzie, gotowaniu i zakupach.
Bloga kolorowego i lekkiego takiego jak Ona sama w 1953 roku.


Rozumieć Sylvię, to rozumieć samą siebie.

10 comments commenti: