Mercatino, dzień 2
Świeci piękne, wiosenne słońce,również dzisiaj przeleciałam się na ryneczek. Niestety Pani ze "słodką biżuterią", pewnie sprzedawała swoje wyroby na innym ryneczku, bo u nas jej nie było ... Mimo to, znalazłam dwa drobiazgi dla siebie ...Duże ażurowe kolczyki z perełką:
Na stoisku "Wszystko ze skóry", saszetkę:
Dziś mogliśmy spróbować co jedzą mieszkańcy Sardynii. Od miłego sprzedawcy, połowę posiłku dostałam gratis, a to dlatego, że mój "spodzień jest bardzo w porządku". I tak w cieście z pizzy, w małych okrągłych formach ukryte są mortadela, szynka,mozarella. W kwadratowych brokuły z Sycylii i kiełbasa, duże kulki w środku mają ziemniaki.
Spałaszowałam wszystko "w cieniu" palmy ...
A potem odbyłam obowiązkową sjestę na słońcu ... Tak pachnie tu niedziela ...
Saszetka skóra, 5 euro
Smakołyki z Sardynii 50 centów sztuka
Kolczyki takie w "afrodytowym" stylu ;)
ReplyDeleteJak zwykle pięknie wyglądasz Kochana ;)
Pozdrawiam! :)
Masz rację z kolczykami, ale masz oko!:) Na pewno rozczochranie wyglądam, ale dziękuję;))
ReplyDeleteRewelacyjna torba :) Pozdrawiam ;)
ReplyDeleteDziękuję:), muszę przyznać że bardzo dobrze się nosi,pozdrawiam
ReplyDeleteŚlicznie wyglądasz!
ReplyDeleteAnia! Modelka ze mnie żadna, ale dziękuję :*
Delete