Crociera!
Crociera czyli rejs. Mój obejmował Hiszpanię (Barcelona), Majorkę (Palmas), Francję (Marsylia). Pływałam z flotą Costa Crociere, statkiem Costa Mediterranea, czyli Costa Śródziemnomorska. Statek ma 12 pięter, ponad tysiąc kabin, 12 wind (4 panoramiczne), 4 duże restauracje, 12 barów, centrum SPA, centrum handlowe, 4 baseny, 4 jacuzzi, boisko, 3 piętrowy teatr, dyskotekę, Kasyno, Bibliotekę, kafejkę internetową, a nawet kapliczkę z księdzem!
Jest mi niezwykle trudno opisać wydarzenie turystyczne, jakim jest pływanie w małym mieście. Wchodząc na pokład statku dostajemy swojego rodzaju dowód, kartę z naszymi danymi, która służy nam do płacenia na pokładzie statku oraz przy wejściu i wyjściu na pokład ...
Postaram się Wam oddać atmosferę takiego rejsu, niestety nie wszędzie mogłam robić zdjęcia (np. w Kasynie, gdzie miały miejsce wielkie emocje: pozytywne ale też niewielkie dramaty ...;)).
Na statku ludzie z całego świata, mówiący w różnych językach, o różnych tradycjach i obyczajach (ja jedyna Polka na pokładzie!). Byliśmy jak pływająca Wieża Babel (2.5 tys. pasażerów, 800 obsługi), jednak zjednoczeni wspólnym doświadczeniem podróży i morzem ....
Zabieram Was na pokład Costa Mediterranea!
Statek:
Plac widokowy i port w Marsylii ...
Przy wejściu każdej kabinie przysługiwał "Opiekun", chłopak, który pomagał nam w razie jakiegokolwiek problemu technicznego. Mój nazywał się I Made, był z Indonezji, a ponieważ od ponad 10 lat koresponduję (po angielsku) z dziewczyną z Indonezji i umiem powiedzieć Dzień Dobry (Selamat Pagi) i Dobranoc (Selamat Malam) w ich języku, zrozumieliśmy się od razu ... ;)
Kabina:
Numer kabiny był również napisany brajlem, wszędzie znajdowały się podjazdy dla osób poruszających się na wózkach (to jest prawdziwa integracja, a nie "kółka różańcowe" i opowieści o równości wszystkich ludzi):
Poczta przy drzwiach do kabiny ... (najweselej było dostać rachunek wydanych pieniędzy na pokładzie ostatniego dnia;)) ...
Kabina była wyposażona w toaletkę, skórzany tapczan, łóżko, lodówkę, sejf, łazienkę (z prysznicem), TV z 12 programami (również 3 kanały Costa, z migawkami kręconymi podczas podróży! Nie ma nic lepszego niż zobaczenie członka naszej rodziny podczas szkolenia jak się ratować w razie potrzeby ...) :
Każdego wieczora, na łóżku I Made zostawiał dziennik pokładowy "Today", to w nim mogliśmy przeczytać o której godzinie znajdziemy się w danym kraju, co i o której godzinie będzie się działo na pokładzie ... Liczba kursów, animacji, rozrywek, promocji była niezliczona! Jednocześnie na kliku piętrach mogliśmy uczestniczyć w czymś co nas interesuje (wzięłam udział w spotkaniu "Jak uzyskać płaski brzuch", ale potem zeszłam na ciasteczko ... ), liczne kursy tańca, a nawet języków.
I Made obok "Today" zostawiał bilecik gdzie zaznaczaliśmy co chcemy dostać na śniadanie następnego dnia (podane do łóżka!) oraz składał ręcznik w bardzo sympatyczny sposób ...
Na pokładzie poruszaliśmy się w przeszklonych windach ...
z których mogliśmy oglądać ...
... i udać się na kurs tanga ( instruktor był Francuzem w czerwonych pantoflach):
Teatr (co wieczór mogliśmy oglądać krótki spektakl):
Biblioteka i kafejka internetowa:
W alejce ze zdjęciami każdego dnia mogliśmy odnaleźć nasze zdjęcia, które robiono nam podczas uroczystych kolacji lub specjalnych okazji. Galeria była aktualizowana 2 razy dziennie:
Aleja sklepowa ...
Po południu w klimacie jak z programu "Jaka to melodia", mogliśmy zagrać w BINGO (w 4 językach!):
Na ostatnim piętrze znajdowały się baseny ...
Restauracja i jedzenie ...
Podczas tego rodzaju rejsów, wielką przyjemnością jest jedzenie. Elegancko podane, kilkadziesiąt potraw do wyboru, wszelkiego rodzaju drinki i trunki skutecznie napełniają nasze brzuchy.
Dzień zaczynamy od śniadania podanego do łóżka ...
Jajko Benedict, na chlebie i szynce, posypane parmezanem ...
Placki amerykańskie z kremem ...
Owoce ...
Obiad trwał od 12 do 15, polegał na obsłudze "self service", tzn. z lad poustawianych wokół stolików, nakładaliśmy na talerz wybierając spośród mięs, warzyw, ryb, owoców ...
oraz deser ... (na zdjęciu tort z gruszką, polany białą czekoladą):
O 16 "Tea time", czyli herbatka (lub kawka, każdego rodzaju napój ciepły) ...
w towarzystwie ciasteczka ...
lub kanapeczki ...
Niech nie zwiedzie Was liczba ciasteczek na zdjęciu ... to była trzecia dokładka ...
O 20 elegancka kolacja w Ristorante. Obowiązkowe stroje wieczorowe oraz wieloosobowe stoły. Przy moim stoliku oprócz osób mi najbliższych, miałam przyjemność rozmawiać i jeść z profesorem literatury z Florencji z żoną. Dania podawane w Risto, były bardziej wyrafinowane, nie uwieczniłam wiele, ale pasztet z królika z oliwkami w sosie malinowym, oraz mignon z kremem w jogurcie z owoców leśnych zapadł mi w pamięć ...
Widok z okna w Restauracji ...
Ostatniego wieczora podziękowaliśmy Szefowi Kuchni, kucharzom oraz kelnerom ... Festa!
To Crociera w większym skrócie. Nie jest możliwe oddać wszystko na paru fotkach. Rejs tak pięknym statkiem jest niesamowitą przygodą i choć czasem bujało, to mój ulubiony sposób spędzania wakacji.
Będzie mi brakowało zachodów słońca ...
oraz zasypania przy szumie fal morskich ...
A już w kolejnym poście zabiorę Ws na Majorkę ...
:)
Patrząc na zdjecia zatraciłam się w tej podróży.. Pięknie.. Po prostu PIĘKNIE! Mam nadzieje, że uda mi się kiedyś też wybrać na taki rejs.. AH MARZENIA :(
ReplyDeleteMasz rację - nie da się oddać w kilku(nastu) fotkach wspaniałości tej podróży, ale i tak stwierdzam, że musiało być cudownie :)
ReplyDeleteNajbardziej zazdroszczę Ci chyba 'zahaczenia' o Barcelonę :) I tej biblioteki - podczas takiej podróży miałabym czasu na czytanie (tak - miałabym tyle rozrywek pod ręką, a i tak pewnie albo siedziałabym z laptopem na kolanach, albo w bibliotece z książką w ręku - nawyk ;] i przyjemne uzależnienie ;]) aż miło :)
Też mam nadzieję wybrać się kiedyś na taki rejs i kto wie, co przyniesie czas :)
Dziewczyny!:) Życzę Wam z całego serca, abyście mogły chociaż raz w życiu pojechać na taki rejs. To co dla mnie wydaje się być smutne to fakt, że w Polsce mamy porty i dostęp do morza, codziennie kilkadziesiąt statków z różnych flot zatrzymuje się w portach z całego świata, szkoda że omijają Polskę ... Byłby to świetny pomysł na promocję kraju, 2 tys. ludzi schodzi z pokładu na kilka godzin, już w najbliższym terminalu zostawia dużo kasy. Potem podstawiane są autobusy które wożą turystów po miastach ... Nie jest to również wbrew temu co się wydaje, droga impreza. Mój kilku dniowy wyjazd, był wykupiony pół roku temu i kosztował 350 euro... Mam nadzieję, że z czasem politykierzy i rządzący zrozumieją, że prawdziwa promocja kraju i jego rozwój ekonomiczny, oraz wizerunek Polski na świecie zaczyna się na ulicy z ludźmi, a nie w sejmowych mównicach z panami pod krawatem, którzy tylko dużo mówią (i to po polsku)... pozdrawiam:) PS. Z internetowej kafejki nie skorzystałam ani razu ... :)
DeletePaula, jak to możliwe? Tu za 350 eur to możesz sobie kupić bilet na samolot na Korsyke ewentualnie! A co do rejsu, to wyglada jak bajka! Pięknie!!!
DeletePaula, bilet kupiony 6 miesięcy wcześniej,w Agencji Turystycznej była 3 dniowa promocja, trzeba było się szybko decydować.. 5 dniowy rejs (4 nocki) 350 euro. Coś jak oferta "Last minute", na Groupon też można znaleźć tego typu perełki:) W mojej "włoskiej rodzinie" to prawdziwa pasja: odnajdywanie okazyjnych cen podróży, starsze pokolenie w Agencjach, młodsze w internecie ... :)Już polujemy na kolejne ... ;) buzka
DeletePS. Plus 7 euro dniówki dla obsługi na statku, czyli plus 35 euro.
DeleteTo jest fenomenalne! A Ty jak zwykle piękna. ;)
ReplyDeletePozdrawiam.
Dziękuję:*
DeleteSuper sprawa, a Ty przepięknie wyglądasz! Zazdroszczę.
ReplyDeleteSkładał ręcznik w pudla!! :D Muszę się tego nauczyć :P. Nie będę oryginalna, ale też Ci zazdroszczę! :D Tyle atrakcji było na tym statku, że nie wiem czy wynurzyłabym nos z niego :P. No i :*musiał byc imponująco wielki :)).
ReplyDeleteCzekam na zdjęcia z Majorki :).
Buziaki :*.
No i do tego ta cena... No bosko, szkoda ze u Nas nie ma takich promocji ;/.
DeleteJak dla mnie świetny wpis. Pozdrawiam serdecznie.
ReplyDelete