Sylvia Plath w NY
Ja i Sylvia Plath: niezmienna i nieskończona miłość. I tak od ponad 15 lat. Znam Jej wszystkie wiersze, opowiadania i oczywiście "Szklany Klosz". Znam jej życiorys, mężczyzn Jej życia, śledziłam losy Jej dzieci Friedy i Nicolasa. Dzięki nagraniom w internecie znam Jej głos (kiedyś czytała swoje wiersze na głoś w jednej ze stacji radiowych). Marzę by zwiedzić Uniwersytet Cambridge, gdzie studiowała. Znam historię Jej burzliwej miłości i małżeństwa z Tedem Hughes. Znam nawet losy Assi Wevill, kobiety dla której mąż porzucił Sylvię.Znam jej ulubione kosmetyki, książki i jej tytuł pracy magisterskiej o poezji Yeatsa. Apropos prac magisterskich: moim marzeniem było napisanie pracy właśnie o Plath, ale studiując filologię polską mogłam zająć się rodzimą poetką i tak wybrałam Marię Pawlikowską Jasnorzewską.Widziałam film o Plath "Sylvia" z Gwen Paltrow o 8 rano jako jedyna na sali i pierwsza w kinie, w piątkowy poranek na premierze (nie oglądajcie tego filmu nie jest wart uwagi). Twórczość Plath miała bardzo duży wpływ na sposób pisania i myślenia w mojej poezji.
Napisałam kiedyś o Sylvii artykuł, jeśli chcecie go poczytać znajdziecie go
tutaj
A czy Wy znacie Sylvię Plath? To jedna z najwybitniejszych poetek amerykańskich, także pisarka i eseistka zaliczana dogrona poetów wyklętych. Znana m.inn. dzięki na poły autobiograficznej powieści "Szklany Klosz". Sylvia chorowała na depresję i stany maniakalne i kilkakrotnie przebywała w szpitalach psychiatrycznych, najczęściej w związku z próbami samobójczymi. 11 lutego 19563 roku otworzyła okno w pokoju swoich dzieci, uszczelniła drzwi ręcznikiem i zamknęła się w kuchni. Otworzyła piekarnik, włączyła gaz, uklękła i położyła głowę na wieku pieca. Rano, gdy ją znaleziono, na jej biurku leżał przygotowany do druku tom wierszy.
Tomy jej poezji zostały wydane pośmiertnie. Bardzo ceniony jest Ariel z 1965 oraz Poezje zebrane z 1981, za który otrzymała poetycką Nagrodę Pulitzera w 1982.W roku, w którym urodziłam się ja: wielka fanka twórczości i samej Plath.
O Sylvii pisało się tylko poważne książki przedstawiając ją jako niezrównoważoną, smutną,
poważną i trudną poetkę. Na szczęście powstała książka "Sylvia Plath w Nowym Jorku, lato 1953" autorstwa Elisabeth Winder (też poetki:)
Sylvia Plath lubiła jedzenie, piwo, seks i fatałaszki - wbrew temu co się sądzi była kobietą z krwi i kości.
Ta książka jest próbą odczarowania zbanalizowanego wizerunku Plath jako dręczonej przez demony artystki. To opowieść o pełnej energii młodej kobiecie w progu dorosłego życia. O artystce, którą pociągała zarówno jasna, jak i ciemna strona, która miała nienasycony apetyt na nowe doświadczenia i zdobywanie wiedzy i która nie obawiała się tego, co może jej przynieść los. O tym, jak Nowy Jork poraził ja swoim morderczym pięknem. O wrażliwej i wesołej osobie, która kochała i zakupy i czytanie książek. Ta Sylvia ma blond włosy, ciemną opaleniznę, jedną walizkę, kilku ukochanych, dwie czarne sukienki i bilet do Nowego Jorku.
Sylvia Plath popełniła samobójstwo , zatruwając się gazem. Miała trzydzieści lat, na zawsze więc pozostanie trzydziestolatką, która upinała długi warkocz dookoła głowy niczym brązową koronę. Jej cera zrobiła się bledsza z powodu bezsenności i angielskiej pogody - panowała wtedy zima stulecia. Było najzimniej od czasu, gdy za króla Jerzego zamarzła Tamiza. To jednak jest opowieść o czym innym, o innej Sylvii. Nie o mroźnym lutym 1963roku, lecz o czymś co wydarzyło się dziesięć lat wcześniej, podczas rekordowych upałów pewnego tropikalnego lata. Przed mokrymi ręcznikami i becikami. Przed dziećmi i książkami. Przed Londynem, przed Devon i smutnym brązowym warkoczem. Przed kubkami mleka, chlebem z masłem i taśmą izolacyjną. Przed tlenkiem węgla i domową czarną magią piekarnika. Zanim stała się ikoną, zanim została Lady Łazarz, była po prostu studentką colleggu z Nowej Anglii odbywającą staż na Manhattanie.
Absolutnie warto przeczytać tą książkę, nawet jeśli jeszcze nie znacie Plath. To lekka powieść, napisania krótkimi rozdziałami, opatrzona fotografiami, cytatami i wspomnieniami o Sylvii, jej koleżankach, modzie i czasach w których była szczęśliwa.
Czego dowiedziałam się o Plath z tej książki?:)
- uwielbiała jeść, tak jak uwielbiała inne rzeczy: kaszmir, kawę, kawior, piwo-wszystko
- uwielbiała kolory, a w swoim dzienniku opisywała żółcienie zupy kukurydzianej, sałatkę z tuńczyka z majonezem, olśniewający odcień żółtka, niebieskozielony refleks w otwartej ostrydze.
- pełne usta malowała szminką Revlona odcieniu "Wiśnie na Śniegu", uwielbiała czerwone dodatki: kupowała czerwone torebki, sweterki i szminki
- pisząc odręcznie nigdy nie łączyła liter
- potrafiła przyrządzić tylko jedną rzecz- tort czekoladowy.Z proszku.
- chciała wyjść za prawnika i mieszkać na Manhattanie
- kiedyś przygarnęła bezpańskiego kota i nazwała go Niżyński ze względu na grację, z jaką się poruszał
- raz kupiła płaszcz przeciwdeszczowy z powodu różowej podszewki: "bo nie miałam dotąd nic różowego"
- chciała by jej dzieci zostały poczęte w ocenie, uwielbiała pływać oraz życie nad morzem
- kiedyś przyśnił jej się koszmar, w którym goniły ją wielka pianka marshmallow i hot dog.
- zilustrowała to na marginesie dziennika przy odpowiedniej dacie
- lubiła Louisa Armstronga, który śpiewał "głosem chropowatym od smutku"
- plaster miodu uznawała jako największy rarytas (ojciec Plath był pszczelarzem)
- uwielbiała Saint-Exupery'ego i "Małego Księcia"
- lubiła letnie prace na wsi. Najciekawsze plotki i sekrety wyjawiane były podczas zbierania truskawek czy fasoli
- po śmierci chciała odrodzić się jako mewa
- miała zbyt żywiołowy śmiech i ciągle uśmiechniętą twarz
Wiecie co myślę? Myślę, że gdyby Sylvia Plath żyła w 2015 roku, miałaby bloga. Ale nie z
tekstami swoich wierszy lub opowiadań. Bloga o kosmetykach, modzie, gotowaniu i zakupach.
Bloga kolorowego i lekkiego takiego jak Ona sama w 1953 roku.
Rozumieć Sylvię, to rozumieć samą siebie.
5 comments commenti: