amore

13.3.15 PMC 14 Comments


Kiedy tracę wiarę w ludzi i nie widzę jakiegokolwiek sensu w otaczającym nas świecie, bo jest moim zdaniem najbardziej niesprawiedliwym miejscem we wszechświecie sięgam po książki.
Szczególnie te napisane po polsku. Dzięki mojej mamie przeczytałam całą "Jeżycjadę" Małgorzaty Musierowicz oraz wszystkie powieści Lucy Mound Montgomery. Byłam wtedy młodą dziewczyną, która dzięki "babskim" lekturom jest chyba fajną młodą kobietą.Mój tata zawsze podsuwał mi ambitną (i ukochaną) Plath oraz Mika Oldfielda. Mama podsuwała mi "Tajemniczy Ogród" albo  "Idę" oraz płyty Roda Stewarta. Ostatnio z mamą przyjechała powieść "Amore, amore. Miłość po włosku" nieznanej mi autorki Marii Carmen Morese ...

Quando perdo la fiducia nel mondo e la gente in generale, e penso che mondo sia il posto piu' brutto dell'intero universo, leggo libri. Soprattutto questi scritti in polacco. Grazie alla mia mamma ho letto tutti i libri di M.Musierowicz e i romanzi di Lucy Mound Montgomery. Ero una piccola ragazza che grazie ai libri si e' trasformata in una giovane donna spero in gamba. Il mio papa' mi suggeriva libri difficili e ambiziosi, per esempio la mia amata Sylvia Plath. La stessa cosa faceva con la musica, cosi mi ha fatto innamorare delle composizioni di Mike Oldfield. Mia mamma invece mi dava libri per donne e i CD di Rod Stewart. L'ultima volta con la mia mamma sono arrivati il romanzo di una autrice per me sconosciuta Maria Carmen Morese e il libo "Amore, amore. Amore al italiano". 


 Valeria, pół Włoszka, pół Niemka, wraca po wielu latach do Neapolu, by na zlecenie niemieckiego pisma kobiecego zbadać, cóż takiego kryje w sobie kraj miłości i latin lovers.
Co różni Włochów od innych mężczyzn? Jak należy z nimi postępować? Czy na własnej skórze przekona się, co znaczy miłość po włosku?Valeria jest zwariowana i przejęta niczym Briget Jones: fantazjuje, obserwuje i zakochuje się ... a jesteśmy w południowych Włoszech. Tutaj mężczyźni są inni niż w Niemczech ...

Valeria, meta' Italiana, meta' Tedesca, torna dopo tanti anni a Napoli per scrivere per una rivista femminile cosa e' l'amore in Italia. Come comportarsi con un Italiano. In cosa gli Italiani sono diversi dagli altri uomini? Valeria e' una tipa un po' pazza, ambiziosa e crede tantissimo nella sua missione come Briget Jones. Sogna, osserva e si innamora ... e siamo a Napoli, dove gli uomini sono diversi da quelli tedeschi ... 


 Jacy są Włosi?
Wyjechałam do Włoch kilka lat temu. Z miłości. Zostawiając ze łzami w oczach mojego kochanego tatę. Dla kogo?Dla Włocha właśnie. Italiano był chyba moim przeznaczeniem. Już w liceum byłam wielką, fanką piłkarza Alessandra del Piero i to dla niego zaczęłam uczyć się języka włoskiego (ku dezaprobacie wszystkich ;)) ... Mój narzeczony to Toskańczyk. Mój przyszły teść jest z Neapolu. Chyba wiem co nieco o Włochach. Za sprawą krążących półprawd na ich temat i dziwnych zachowań - nie, naprawdę nie gwiżdżą i nie ślinią się na widok każdej blondynki, zauważam, że nadal panuje opinia o włoskich latin lover ich zdradach i wybuchowych charakterach.

Come sono gli Italiani? Sono partita per l'Italia parecchi anni fa. Per amore. Lasciando il mio papa' con le lacrime agli occhi. Per chi? Per un Italiano. Creare una coppia con un Italiano era il mio destino. Gia' al liceo ero fan di Alex del Piero per il quale (per amore:)) studiavo la lingua italiana, nonostante gli sguardi strani della gente. Il mio fidanzato e' Toscano, il mio futuro suocero e di Napoli. Penso di sapere qualcosa a proposito degli uomini in Italia. Per colpa di strane opinioni e mezze verita' a proposito degli Italiani (No, davvero non corrono e non sbavano dietro ogni bionda ragazza che vedono) vedo che ancora esiste una opinione diffusa di un Italiano dal carattere tempestoso e portato al tradimento. 


 Włosi są wierni. Są cierpliwi. W domu razem z kobietą są wyciszeni i spokojni. Fundamentem ich życia jest rodzina, często spotkasz ich w kuchni lub w kwiaciarni kupujących kwiaty. Włosi traktują kobietę jak księżniczkę, to "przez" ich mamy, które od najwcześniejszych lat im wpajają,że "Dziewczynki trzeba szanować". Włoch widzi kobietę jako piękną istotę, niezależnie od jej wieku, możliwości finansowych oraz jej charakteru. "Złośnica" jest dla nich równie urocza, co "maruda", a pulchne jest równie pięknie co szczupłe.Nie jest tak, że Włoch "rzuca się" na każdą kobietę. On po prostu widzi w niej to co najlepsze i mówi jej o tym. Akceptuje i wierzy w Nią, często bardziej niż Ona sama ... . Nie istnieje Włoch maczo. Istnieje mężczyzna maczo, który może mieszkać w każdym innym europejskim kraju.Obserwuję naszych znajomych: młodych ojców, pracujących kawalerów oraz mężczyzn w wieku dojrzałym. Każdy z nich ma jedno marzenie: kochać i być kochanym. Przez jedną kobietę. Nie haremy.Może mam szczęście. Może w moim małym, toskańskim miasteczku  Włosi są inni. Może jestem nieobiektywna, ale przecież nie zostawiłabym całego mojego, małego świata dla jakiegoś tam "Italiano lover" ... :)

Gli Italiani invece sono fedeli. Sono pazienti. A casa con la propria donna cono tranquilli e calmi. Spesso il fondamento della loro vita e' la famiglia. Spesso li vedrai in cucina e nel negozio con i fiori che comprano per la propria donna. L'Italiano tratta ogni donna come una principessa. La "colpa" e' della loro mamma, che fin dall'infanzia gli spiega che "Le ragazze si devono rispettare". L'Italiano vede la donna come una creatura bella, a prescindere dalla sua bellezza fisica, dalle possibilita' economiche e dal carattere. Una ragazza maliziosa e pazzerella e' adorabile tanto quanto una ragazza lamentosa, una grassottella e' bella come una magra. Non e' che l'Italiano cade ai piedi di qualisasi donna. Secondo me, vede sempre la parte migliore di Lei e ne parla. La accetta e crede in Lei, anche piu' Lei stessa ... Non esiste l'Italiano "macho", esiste l'uomo macho, che puo' abitare in ogni parte di Europa. Osservo i miei amici maschi italiani: giovani papa', single che lavorano, uomini di mezza eta'. Tutti hanno lo stesso sogno: amare ed essere amati, da una donna, non sognano un "harem". Forse sono poco obiettiva, forse nella mia piccola citta' gli Italiani sono diversi, ma non avrei lasciato tutto il mio piccolo mondo per qualche "Latin Lover" ...:)


Jeśli macie ochotę na lekką, prawie przygodową książkę, której wartka akcja dzieje we Włoszech, a dialogi wzbogacone są czasem jakimś włoskim "parole", sięgnijcie po "Amore, amore! Miłość po włosku". Książka ta nie zmieni Waszego życia, ale na pewno wywoła uśmiech na Waszej twarzy i znowu uwierzycie, że dobro zwycięży...

Se avete voglia di un romanzo leggero, quasi di avventura. Un romanzo che si legge velocemnte con dei dialoghi arricchiti con qualche parola italiana, questo libro e' per Voi. Non Vi cambiera' la vita. Ma Vi fara' sorridere e tornerete a credere che vincera' il bene ...


14 comments:

  1. To może spodobałyby Ci się książki Petera Moora "Z widokiem na Italię" i "Słodki smak pomarańczy" a także Matthew Forta "Apetyt na Italię". I może (ale już nie o Italii) "Szczęście na widelcu" Meredith Mileti. Fajne, lekkie, na poprawę humoru. Pozdrawiam serdecznie:)

    ReplyDelete
  2. Czytałam jakiś czas temu, ale chyba sobie przypomnę ją po raz kolejny - w sumie leży na półce ;P Co do piłki nożnej - oglądam mecze tylko i wyłącznie włoskiej reprezentacji, i tak ja Tobie i mi się podobał Del Piero ( od Mistrzostw Świata w 1998 ;P ) a potem jakoś tak wpadł mi w oko Buffon :) Miłego piątkowego popołudnia życzę :) No i poleć jeszcze jakieś ciekawe książki :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tak czułam, że masz tą książkę - nie wiem czemu!:) Gigi też jest super facet, teraz często go pokazują bo się rozwiódł niedawno;) ale już się prowadza z nową panią ... ach Ci Włosi - muszą czuć się kochani ... dzięki za komentarz, postaram się zapodać inne książki:) pozdrawiam i miłego weekendu!!:)

      Delete
    2. :) no a jakże mogłabym nie mieć :P a z ciekawostek - Del Piero urodził się tego samego dnia i miesiąca co ja - no, tylko trochę starszy jest :))

      Delete
    3. Uuuu:) Zazdroszczę!!:) del Piero jest od dwóch lat w Indiach!:) chyba trenuje tam jakiś młody, nieznany klub!:)

      Delete
  3. Piękny wpis. :) Książkę chętnie przeczytam, a co do samych Włoch - to być może za rok uda mi się tam pojechać na trzy miesiące za sprawą wymiany studenckiej. :D Super by było, gdyby się udało. <3

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję!:) Wymiany są super. Pierwszy raz przyjechałam do Włoch, do Pizy zresztą:)), jak miałam 20 lat, odwiedzić koleżankę, która była na wymianie z Sokratesa. Przez 10 dni spałam u niej na podłodze w małym pokoju, jadłam mało co, ale było warto, wtedy pierwszy raz "spróbowałam" Włoch ... pozdrawiam i trzymam kciuki:)

      Delete
  4. O, jakbym czytala o sobie - tez uwielbialam ksiazki Musierowicz i serie o Ani z Zielonego Wzgorza :) Na pewno poszukam tej ksiazki, ja bardzo lubie taka tematyke, a jesli w tle mamy piekne Wlochy to juz w ogole :) Bardzo tez lubie 'Pod słońcem Toskanii' (ksiazke i film), jesli nie czytalas/widzialas to polecam zdecydowanie :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Widziałam i znam "Pod słońcem Toskanii":) pozdrawiam i dziękuję za komentarz!

      Delete
  5. Ojejku! Jaka piękna notka!
    Też uwielbiałam Anię z Zielonego Wzgórza, kocham Jeżycjadę, na maturze ustnej z polskiego miałam temat związany z tą serią, a gdy studiowałam przez rok italianistykę w Poznaniu mieszkałam nawet na ulicy Roosevelta :). Co do miłostek to wybór filologii włoskiej był w pewnym stopniu związany z planowaniem przyszłości u boku Włocha :D, sam Poznań też nie bez znaczenia, za to teraz to już tylko Stany xDD
    Amore, amore chętnie przeczytam, a ze swojej strony polecam wszystkie książki Billa Brysona ;)
    Pozdrawiam słonecznie!
    Monika

    ReplyDelete
    Replies
    1. Moniko!:) Dziękuję za piękny komentarz-list. Miło mi, że podzieliłaś się z nami i ze mną swoimi doświadczeniami - interesującymi niczym powieść;)pozdrawiam serdecznie!:)

      Delete
  6. polecam też książkę "Włosi- życie to teatr". Właśnie ją czytam. Autor to historyk i tłumacz oraz specjalista, który od lat żyje we Włoszech. Jak sam mówi, w Włoszech jest zakochany, we Włochach niekoniecznie:) Moim zdaniem co do natury Włochów prawda leży pośrodku. Jest przecież dużo opinii rodowitych Włoszek, które szukają męża spoza ich rodzimego kraju, ponieważ, jak mówią, ich Wloscy rówieśnicy są bardzo narcystyczni i lekko niedorośli. Ja będąc we Włoszech zauważyłam, iż mają bardzo dużą kulturę osobistą i pasję do życia, ale też niestety jak większość krzywdzących opinii głosi, moim zdaniem są bardzo flirciarscy. Bywały sytuacje, że mężczyźni idący z kobietą za rękę nagminnie mnie zaczepiali i gwizdali, to nie jest oznaką wierności moim zdaniem. Ciesze się bardzo, że Tobie trafił się ktoś wyjątkowy:):)

    ReplyDelete
    Replies
    1. To nie Włoszki szukają mężów zagranicą, tylko Włosi nie chcą się z nimi żenić z wielu względów ... To prawda, że Włosi bardzo dbają o siebie, narcyzmem bym jednak tego nie nazwała:), jestem tu kilka lat, ale nigdy nie zdarzyło mi się aby ktoś mnie zaczepiał, lub nawet nie widziałam takiej sytuacji, ale być może zależy to od środowiska w jakim się znajdujemy.Wiadomo, żaden Włoch nie jest idealny, ale tak chyba jest z mężczyznami na świecie ogólnie ... :) dziękuję za komentarz, pozdr

      Delete