Dio

25.3.15 PMC 10 Comments


Szukałam Go od zawsze. Dziś staram się czytać od niego znaki, czasem udaje mi się to z pozytywnym skutkiem. Bóg. Pamiętam nasz pierwsze spotkanie. Miałam siedem lat i na katechezę trzeba było napisać słowo Bóg i je pokolorować. Musiało to być ważne bo moja mama wykaligrafowała w moim zeszycie słowo Bóg, a ja musiałam je tylko "dokończyć" czyli pokolorować. Podobną rzecz zrobiła jeszcze tylko potem raz w życiu rysując w moim dzienniczku słówek z niemieckiego hamstera czyli chomika. Był to najbardziej wypasiony chomik w całej klasie Ia. Gdy myślę Bóg, do tej pory widzę białą płaskorzeźbę z krzyżem i "Bogiem" wyłaniającym się z krzyża, z kościoła św.Antoniego w Łodzi. Poprosiłam moją babcię o zostawienie mi  w spadku swojego modlitewnika, choć jak w latach 90 twierdziła Gazeta Wyborcza "modlitwy są bez sensu". Przestudiowano ich "sens" i nic nie wyszło. Ja za to czytałam o ludziach, którzy przeżyli najstraszniejsze katastrofy, leżeli przez kliladziesiąt godzin pod zwałem cementu i czekali na pomoc. Zapytali ich o czym wtedy myśleli?Większość z nich odpowiedziała, że odmawiała modlitwy i to uratowało ich od zwariowania. Zaczęłam regularnie modlić się i ja. By nie zapomnieć, bo nigdy nic nie wiadomo. Gdy zostawiałam swój kraj oraz rodzinę 1 listopada, na parkingu mój tata wcisnął mi do dłoni niewielki, drewniany różaniec. Mam go do dziś. Jeździ i pływa ze mną po całym świecie i wracamy zawsze razem cali i zdrowi.

 Lo cercavo da sempre. Oggi provo a leggere i segni da Lui, a volte ci riesco. Dio. Mi ricordo il nostro primo incontro. Avevo 7 anni e come compito a casa si doveva scrivere la parola DIO e decorarla nel modo piu' bello possibile. Doveva essere importante perche' la mia mamma ha scritto in un modo bellissimo la parola DIO e io dovevo solo colorarla. Una cosa simile mi è successa un'altra volta nella vita con la parola "cricetino", per la lezione di lingua tedesca. Era il piu' ganzo cricetino nella classe Ia. Quando penso Dio, vedo la croce di marmo bianco con un "dio" che ne esce fuori, nella chiesa di Sant' Antonio nella mia citta' di nascita, Lodz. Ho chiesto alla mia nonna di lasciarmi in eredita' il suo libretto di preghiere, anche se negli anni 90 "Gazeta Wyborcza" ha analizzato tutte le preghiere ed e' uscito fuori che non hanno senso. Io invece ho letto di gente che e' sopravvissuta agli incidenti piu' brutti che si possano immaginare. Dopo gli hanno chiesto a cosa pensavano mentre aspettavano i soccorsi, sotto quintali di cemento e loro hanno risposto che pregavano, per non impazzire. Ho iniziato a pregare in modo regolare anch'io, per non dimenticare e perche' non si sa mai. Quando ho lasciato il mio Paese il 1° ottobre parecchi anni fa, il mio papa' mi ha messo in mano un piccolo rosario di legno. Lo porto ovunque con me, in ogni viaggio e torniamo insieme sani e salvi.


Przez kilka lat marzyłam aby zostać katechetką, ale taką która w nowoczesny sposób wyjaśni cały ten system zwany religią oraz przybliży choć trochę samego Boga.
Nowoczesną katechezę przeprowadza Szymon Hołownia. Bardzo lubię i często czytam Jego książki.

Per parecchi anno ho sognato di diventare insegnante di religione nella scuola, ma una insegnante moderna, che spieghera' tutto quel sistema chiamato religione e avvicinera' un po' Dio ai ragazzi. Una moderna lezione di religione la conduce il mio autore preferito Szymon Holownia, nel libro "Cielo per quasi avanzati" ... 


W "Niebie dla średnio zaawansowanych" rozmawia z księdzem Grzegorzem Strzelczykiem. Jest to bardzo interesująca rozmowa, pomimo trudnego tematu. Uważam, że trzeba być bardzo inteligentnym i mądrym aby w prosty i dowcipny sposób mówić o tematach najtrudniejszych. Taka rozmowa właśnie toczy się w tej książce. Padają pytania: Czy iść w stronę światła? Ile bajtów pamięci ma dusza? Niebo-hierarchia czy absolutna równość? Piekło - wieczny grill czy wieczna samotność?

Nel " Cielo per quasi avanzati" parla con il prete Grzegorz Strzelczyk ed e' una conversazione molto interessante nonostante il tema difficilissimo. Penso che si deve essere una persona molto profonda e intelligente per riuscire a parlare delle cose piu' profonde e difficili in un modo così semplice e anche spiritoso. Ci sono domande e risposte. Dopo la morte dobbiamo andare verso la luce? Quanti bajt ha un'anima umana? In cielo c'e' una gerarchia o assoluta parita'? L'inferno - grill per sempre o solitudine per sempre? 


Piekło od zawsze było ciekawsze.Bo tam idą niegrzeczne dziewczynki, jest tam facebook (tak przynajmniej twierdzi JL Wiśniewski), są tam wszyscy artyści i dużo się dzieje. Śmiało śmiem w to wątpić.

L'inferno e' sempre stato piu' interessante. Perche' la' vanno le "cattive ragazze", ci sono tutti gli artisti e c'e anche facebook (almeno cosi scrive JL Wisnewski).Onestamente ho seri dubbi su questo. 


Nie wierzę w przypadki.Nie miałam też w życiu dużego szczęścia.To gdzie teraz jestem oraz większość mojego życia nie jest jedynie moją "zasługą".
 Zapewniam Was, musicie mi wierzyć. Na SŁOWO ... :)

Non credo che le cose si svolgono "per caso". Non avevo nella vita neanche un colpo di fortuna. Il posto dove mi trovo adesso e tutta la mia vita non sono "merito" mio. Vi assicuro. Dovete credermi. Sulla PAROLA:).


Wysyłam Wam moją ulubioną piosenkę o niebie. The Corrs "Borrowed Heaven" ...
Vi mando la mia canzone preferita a proposito del cielo: The Corrs "Borrowed Heaven" ...

Song 

10 comments:

  1. Też lubię książki Szymona Hołowni, jeśli jeszcze nie czytałaś - polecam "Bóg. Życie i twórczość" jego autorstwa.
    Podobnie jak Ty nie wierzę w przypadki. Czasem mam wrażenie, że Bóg ma naprawdę dla każdego z nas plan na życie, albo przynajmniej daje nam wskazówki i szanse, by w swoim życiu coś zmienić - ale tylko od nas zależy, czy z nich skorzystamy.
    Miłego wieczoru, poprawiłaś mi humor tym wpisem. :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Znam i mam "Bóg. Życie i twórczość" :)), bardzo dziękuję za piękny komentarz, super że Ci się spodobało. Zapraszam ponownie:) pozdrawiam

      Delete
  2. Hołownia to fajny, inteligentny facet, który lubi ludzi a jego książki o Bogu są mądre, dowcipne i również je polecam, niedawno skończyłam jego wspólną z M. Prokopem.Czytajmy......

    ReplyDelete
    Replies
    1. Książki z Prokopem jeszcze nie mam i nie czytałam, ale wiem że ma ją moja mama więc wcześniej czy później się z nią zapoznam. Hołownia lubi ludzi - to ładne!:) pozdrawiam

      Delete
  3. Moja mama mówi, że przypadki są tylko w gramatyce. Pozdrawiam ciepło:)
    Przypomniały mi się słowa ks. Twardowskiego "(...) bo wiara to nie nauka, to doświadczenie"

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jak zawsze bezbłędny ks. Twardowski ... i mama!:) pozdrawiam

      Delete
  4. Od jakiegoś czasu czytam Twojego bloga, ale dopiero teraz odważyłam się napisać . Sama jestem wierzącą osobą, ale ostatnio trochę się pogubiłam chyba przez opinię jaką ma współczesny Kościół . Jednak to przecież Bóg jest najważniejszy . Również nie wierzę w przypadki . Oto prosty przykład, byłam wczoraj w Częstochowie i po pewnym "duchowym oczyszczeniu", pełna nadziei . Wchodzę na twojego bloga a tu taki nietuzinkowy wpis . Przypadek ? ;) Dziękuję za wpis i pozdrawiam .

    ReplyDelete
    Replies
    1. BARDZO dziękuję za komentarz i za to, że jednak napisałaś:) Czuję się bardzo wyróżniona. Mam nadzieję, że będziesz do mnie zaglądać i że również inne posty spodobają Ci się choć w części jak ten. To jeden z piękniejszych komentarzy jaki miałam okazję w życiu przeczytać. Bardzo mnie wzruszyłaś za co jeszcze raz bardzo Ci dziękuję i ściskam:)! (PS. Podczas mojej wizyty w Częstochowie 15 lat temu, miałam możliwość być pod samym obrazem Czarnej Madonny. Podczas ceremonii otwarcia obrazu, mój obecny obok bat zasłabł i stracił przytomność. Natychmiast wynieśli go w zachrystie,a ja nie wiedziałam co robić bo cały kościół razem ze mną był na kolanach. Mimo strachu i ogólnej specyficznej w tym momencie atmosfery podniosłam się, stanęłam z Madonną twarzą w twarz (dosłownie), minęłam Ołtarz i pobiegłam szukać brata. Nie zapomnę tego nigdy, troska o Jego zdrowie zwyciężyła, a ja z Marysią się od tego momentu zaprzyjaźniłam:)) POZDRAWIAM

      Delete
  5. Masz racje Paula, nic się nie dzieje przez przypadek. Dziś, patrząc z perspektywy czasu na swoje życie, na moje wzloty i upadki, na moje błądzenie i ostateczne znalezienie celu, uważam i jestem jeszcze bardziej pewna, i przekonana, że ktoś, tam, gdzieś nad nami czuwa, i pomaga podejmować decyzję, pozostawiając jednocześnie prawo wolności i własnego wyboru. Twoje życie, tak jak moje, to nie przypadki. Bardzo fajnie to opisałaś, i zachęciłaś do przeczytania książki :) Pozdrawiam!!!

    ReplyDelete